Smiley face





niedziela, 14 lipca 2013

Włosowa apteczka: nowości



Co prawda do drogerii wybrałam się tylko z zamiarem kupna szamponu do włosów, ponieważ domowe zapasy zaczynały mi się kończyć. Jednak jak to często bywa oprócz szamponu do mojej włosowej apteczki trafiło jeszcze kilka, mam nadzieję, wartych wypróbowania kosmetyków. O kuracji wzmacniającej z Joanny czytałam już wiele dobrego i mam nadzieję, że sprawdzi się także u mnie. Będzie musiała jeszcze troszkę poczekać na swoją kolej, ponieważ zostało mi do zużycia pół butelki Jantaru oraz serum ziołowe z Apteczki Agafi. Kończą mi się także dwie odżywki do włosów - stąd zakup lnianej z Farmony. Serum na końcówki kupiłam ze względu na olejek arganowy. W ten sposób wzbogaciłam się o ciekawe kosmetyki, które w najbliższej przyszłości będę testowała. 



  1. Lniana odżywka do włosów (Farmona)
  2. Serum do końcówek (Joanna)
  3. Szampon do włosów tłustych u podstawy i suchych na końcach (Green Pharmacy)
  4. Kuracja wzmacniająca (Joanna)


poniedziałek, 20 maja 2013

[1] Krok do przodu i dwa centymetry w tył.

Szczerze? Wcale nie tak łatwo jest poznać swoje włosy. Tym bardziej jeśli chce się aby były jak najszybciej długie, zdrowe i stały się naturalną ozdobą. Jednak pół roku daje pewne zaplecze (może minimalnego, jednak zawsze to coś) doświadczenia.

Były zniszczone. Rozdwojone końce aż zgrzytały gdy pocierałam je opuszkami palców. Łamały się, nagannie wypadały i co najgorsze, nie zaznawały żadnych przyjemności. Katowałam je patrząc jak delikatny dymek unosił się ponad moją głową podczas prostowania. Byłam głucha na rady siostry czy mamy, że niedługo od tego prostowania wszystkie mi wypadną. Wyglądały całkiem dobrze po użyciu serum i wyprostowaniu. Jednak po umyciu i wyschnięciu wyglądały jak, co tu dużo mówić, stóg siana.

"Odżywki, maski, oleje, wszystko to pięknie brzmi no ale po co mi one? Przecież włosom niewiele potrzeba i dużo potrafią wytrzymać, a z resztą, jak potraktuje je prostownicą to nie są złe." Boże, słyszałeś i nie grzmiałeś przez tyle czasu! 

Ale właśnie pół roku temu, jakiś mały piorunek, trafił w ten stóg siana i wywołał niezłe zamieszanie. Impuls. Siedziałam w ławce szkolnej na jakiejś lekcji, przejechałam dłonią po swoich włosach i mnie olśniło. Następnego dnia o tej porze siedziałam już u fryzjera. A gdyby ktoś z was przechodził obok mojego domu tamtego wieczoru, mógłby bezkarnie pomyśleć, że kogoś biją. Płakałam, beczałam, ryczałam - obojętnie jak to nazwać i tak wyszło mi na dobre. 

Blogi? no no, ciekawe posty itp. 
Blogi? Skarbnica wiedzy dla dziewczyny, która pół roku temu szukała wszelkich wskazówek, co do pielęgnacji włosów.

Uwaga, uwaga! Dnia 20 maja 2013 roku w blogosferze swoją obecność zaznaczyła kolejna włosowa maniaczka.

Ale nie tylko! Nazwa bloga do czegoś zobowiązuje. Ogólnie? Będzie wielotematycznie.
Jednak nie ukrywam, że przede wszystkim zamierzam pisać o włosach, książkach i filmach. 

To wyżej, to tylko wstęp do moich przygód. Jakby tego posta zakończyć...może cdn? :)


Pozdrawiam,
Justyna